Po troszkę dłuższej przerwie wracam na bloga. U Was też jest tak strasznie ciężko wyczaić chociażby odrobinę wolnego czasu? Jest dopiero listopad, a ja kurcze już zaczynam nie wyrabiać. Najgorzej jest z tą szkołą. Wiadomo, że każdy chce i stara się, żeby mieć jak najlepsze stopnie, ale nauczyciele naprawdę mogliby czasem przystopować z kartkówkami i sprawdzianami. Ludzie! Ileż można?!
Mój zwyczajny dzień wygląda mniej więcej tak:
O 6 muszę wstać, żeby zdążyć na autobus ;-; Nie mam pojęcia za jakie grzechy tak wcześnie. Nie wiem jak Wy, ale ja potrzebuje naprawdę dużo snu do normalnego funkcjonowania.
Więc 6 rano- pobudka. Potem trzeba się szybko ogarnąć ( no wiecie... ciuszki, makijaż, fryzura... Kupa roboty ;D ). Śniadanie w biegu i kiedy nareszcie wydaje mi się, że mogę usiąść jeszcze na moment to na zegarku jest już 7 i trzeba lecieć na autobus.
Lekcje dzień w dzień zaczynają mi się o 8. Naprawdę skaranie boskie z tą szkołą. Chociaż jeden dzień na 10... Czy proszę o aż tak wiele?
Hmm... Na to wygląda ;-; No i tak sobie siedzę w tej szkole, aż do godziny... Ha! Mogę się założyć, że nikt nie zgadnie. Do 18! Czyli de facto spędzam w szkole jakieś 10 godzin.
Ale co zrobię? Nic nie zrobię. Niedługo już święta i chociaż na chwilkę będzie można się wyluzować i odpocząć.
Wy też macie ciężko w szkole? A może Wam tygodnie mijają bardziej na luzie?
Opowiadajcie w komentarzach jak wygląda Wasz zwykły dzień.
Wytrwałości miśki!
Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko :*
~ Ashley